12 czerwca 2013

Elektroniczna dokumentacja uwiarygadnia dane

Elektroniczna dokumentacja medyczna przyczynia się do uzyskiwania wiarygodnych danych. Nie można jej przekładać z biurka na biurko oczywiście pod warunkiem, że zinformatyzowany jest cały szpital. W prowadzonej przeze mnie placówce tak jest i przestrzegam przed częściową i niekompletna informatyzacją, bo może wyrządzić więcej szkody niż korzyści.

Zintegrowana elektroniczna dokumentacja medyczna powinna powstać w szpitalu przez wzgląd na szacunek dla ludzi tam pracujących i dla pacjentów, którzy w razie wyrządzonej im krzywdy maja możliwość uzyskania dowodów dla sądu. Pacjent ma prawo udowodnić, że w prowadzeniu dokumentacji pojawiły się nieścisłości, lekarz może pokazać, że tak nie jest i wszystko zostało wprowadzone do systemu w odpowiednim czasie, bo przecież aplikacje nie pozwalają na późniejsze poprawianie rekordów. Każdy człowiek chce pracować w dobrym systemie i wtedy ta praca staje się dla niego bardziej zrozumiała. W bałaganie papierowym musi szukać kart, karteluszek, historia choroby jest w jednym miejscu, karta zleceń w innym. Nie ma motywacji do tego, żeby dalej pracować i żeby lepiej pracować. Wtedy człowiek staje się niewolnikiem systemu, a nie jego twórcą. Elektroniczna dokumentacja jest zwięzła, treściwa i wymaga podejmowania natychmiastowych decyzji. Nie można niczego odkładać na później, bo potem to właśnie może stać się wyrzutem sumienia.

W pierwszym etapie funkcjonowania elektronicznej dokumentacji medycznej uczymy się pracować wolniej, lepiej, przede wszystkim podnosić jakość. Czasem warto jest poczekać. Społeczeństwo czeka na lekarza 12 lat, bo tyle trwają studia i potem specjalizacja. Dokumentacji elektronicznej można nauczyć się w ciągu 6 miesięcy. W ciągu tego czasu staje się lekarzem bardziej wiarygodnym. Tłumaczenie, że wykonanych zostanie mniej usług medycznych należy schować do lamusa, bo przecież i tak Narodowy Fundusz Zdrowia limituje świadczenia. Co z tego, że w niedoskonałym systemie zostanie przyjętych więcej chorych, jeśli potem trzeba będzie płacić wielotysięczne odszkodowania za wyrządzona pacjentowi szkodę. Można popełnić błąd, ale jeśli człowiek się zastanowi i działa spokojnie to tyle samo czasu zajmuje wypełnianie elektronicznej dokumentacji co papierowej. Pacjent tak zenie musi chodzić na oddział po historie choroby, bo w poradni można zobaczyć jakie leczenie przeszedł. Nie trzeba wyciągać z archiwum dokumentacji, czekać na 2 dni na wyniki badań. Stres pacjenta przecież także kosztuje.

Nasz szpital korzystał z różnych form dotacji i subwencji oraz programów unijnych. Najważniejsze w informatyzacji jest umiejętne dopasowanie systemu do potrzeb placówki. Oprogramowania są i lepsze i gorsze i bardziej przyjazne lekarzom i pielęgniarkom i mniej przyjazne. Nam się udało pozyskać program wspólnie pisany przez informatyków i lekarzy. Firmy musza zrozumieć, ze tutaj nie chodzi tylko o sprzedaż programu, ale o to komu służy. Niechęć do informatyzacji wynika także z tego, że firmy są przeświadczone o tym, że ich produkty są najlepsze a nie zawsze rozumieją na czym polega praca pielęgniarki i lekarza. 

W Regionalnym Szpitalu Specjalistycnzym w Grudziądzu 11 czerwca 2013 roku odbyła się konferencja zorganizowana przez MEDFinance na temat informatyzacji tej placówki.

Przeczytaj również: